Marsylia & Cassis, praktyczne wskazówki

Qui a vu Paris et non Cassis, n’a rien vu. (Frédéric Mistral)

Kto widział Paryż, a nie widział Cassis, ten nic nie widział.

DSCN1633.JPG

Sezon urlopowy powoli dobiega końca. Paryż znów tętni życiem, a w sklepach można się natchnąć na poddenerwowanych rodziców, którzy marzą o tym, żeby w końcu wyprawić swoje pociechy do szkoły. Z dala od tych tłumów, w domowym zaciszu, dopijam kawę z piankami marshmallow i przeglądam fotografie z tegorocznych wakacji.

Dlaczego wszystko, co dobre tak szybko się kończy? Z jednej strony jestem zwolenniczką teorii, że lepiej gdy coś trwa krótko. Częściej pozostają nam wtedy raczej te dobre wspomnienia, nie zdążymy się przesycić danym miejscem. Z drugiej strony, skoro coś jest cudowne, to niech trwa jak najdłużej! Zwłaszcza gdy to „coś”, to pobyt na Lazurowym Wybrzeżu.

Cassis to małe miasteczko w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, które swego czasu stało się inspiracją dla takich artystów jak Cézanne, czy Renoir. Niegdyś Cassis było maleńkim portem rybackim nad Morzem Śródziemnym, dziś reprezentuje turystyczny kurort, który z powodzeniem stał się alternatywą dla drogiego i zatłoczonego Saint Tropez.

DSCN1625.JPG

 Jak się tam dostać? Najlepiej obrać Marsylię za bazę wypadową (do Marsylii dostaniecie się bez problemu samolotem lub pociągiem). Autobusy do Cassis odjeżdżają z Avenue du Prado przy placu Castellane. Podróż trwa około 40 minut, a bilet kupicie już za 2 euro. Jak tylko autobus opuści miasto, będziecie mogli podziwiać malownicze tereny Parku Narodowego Calanques. Widoki przepiękne, ale mnóstwo wiraży, wzniesień, jazda kierowcy pozostawiająca wiele do życzenia…Co wrażliwszym polecam zaopatrzyć się w aviomarin i profilaktyczne torebki foliowe.

DSCN1640.JPG

Kiedy już dotrzecie na miejsce, nie pozostaje nic innego, jak spacer po urokliwym Cassis. Uwaga, w sezonie jest tu naprawdę tłoczno. Polecam wybrać się we wrześniu, kiedy kurorty się wyludnią i spadnie ryzyko zagrożenia pożarowego. Będziecie mogli na spokojnie wybrać się na szlaki do Parku Narodowego Calanques.

DSCN1607.JPG

DSCN1604.JPG

DSCN1611.JPG

DSCN1616.JPG

DSCN1619.JPG

DSCN1609.JPG
Stoiska ze słynnym mydłem produkowanym w Marsylii znajdziecie niemal na każdym kroku.

Jak już odpoczniecie w porcie i popływacie w krystalicznie czystej wodzie u wybrzeży Cassis (o tak, woda jest tu cudowna i te kolory, kiedy wypatrujecie linii horyzontu), pora wybrać się na szlak. Najbliższy, prowadzący do Port-Miou zaczyna się już w porcie (mapkę dostaniecie w biurze informacji turystycznej, które znajduje się w centrum portu). Dojście do tego miejsca zajmie Wam mniej niż 40 minut.

DSCN1645.JPG
Calanque de Port-Miou

DSCN1661.JPG

Dużo zdążyłam się już nasłuchać o tym, jak w Marsylii jest niebezpiecznie i o tym, że należy dobrze pilnować portfela, spacerując po najbardziej zatłoczonych dzielnicach. I wiecie co? Ja czułam się tam naprawdę bezpiecznie (czego prawdę mówiąc brakuje mi czasem w Paryżu). Może miałam po prostu szczęście, ale absolutnie nie przejmujcie się, jeśli ktoś zacznie odradzać Wam wyjazd, z uwagi na wysoką przestępczość. Jedźcie i bawcie się dobrze, mając się przy tym na baczności. Ok, jak wszędzie istnieją dzielnice, które lepiej omijać po 22, szczególnie te w okolicach dworca Saint- Charles. Poza tym, bez obaw. Odrobina zdrowego rozsądku i uwagi wystarczy.

DSCN1700.JPG
Marsylia, Vieux Port

DSCN1690.JPG

DSCN1736.JPG

 Co warto zobaczyć? Punktem obowiązkowym jest Stary Port. Pełno tu jachtów, tawern, restauracji i morskich przysmaków. To miejsce, które tętni życiem przez cały dzień, mimo, że port nie pełni już funkcji przeładunkowej. Jeżeli macie ochotę podziwiać olbrzymie tankowce, wybierzcie się do Nowego Portu tuż obok.

DSCN1697.JPG

DSCN1720.JPG

DSCN1670.JPG

Warto również wspiąć się na wzgórze, na którym znajduje się bogato zdobiona Bazylika Notre Damme de la Garde. Chociażby po to, by móc później podziwiać takie widoki:

DSCN1805.JPG

Chwilę spokoju znajdziecie z kolei w La Vieille Charite. Niegdyś szpital, dziś centrum kultury. Można usiąść w cieniu arkad i zregenerować siły po długim zwiedzaniu. Wstęp jest darmowy, a toalety bezpłatne (co rzadko spotyka się w centrach dużych miast).

DSCN1776.JPG
La Vieille Charite

Żeby nie było za kolorowo, krótko o tym, czego nie polecam. Lubicie anyż? Ja nie do końca. Zapach jest jeszcze ok, kolor bardzo lubię,ale ten smak… Chciałam się do niego przekonać, niestety bezskutecznie. Moich kubków smakowych nie podbił, ale może Wam przypadnie do gustu. Marsylia anyżem płynie. Będąc w mieście natraficie na podawany wszędzie jako aperitif – pastis, czyli likier anyżowy. Piekarnie wypiekają również ciasteczka anyżowe pod nazwą „les navettes”.

DSCN1724.JPG
Les navettes, anyżowe ciasteczka prowansalskie

Na koniec to, co najbardziej urzekło mnie w Marsylii, czyli street art i plaże. W krętych, wąskich uliczkach znaleźć można naprawdę sporą ilość murali i różnorodnych detali, a kiedy już Wam się znudzi, zawsze można pójść na plażę. Chyba mogłabym tam zamieszkać 😉

DSCN1674

DSCN1756.JPG

DSCN1744.JPG

DSCN1747.JPG

DSCN1743.JPG

DSCN1827.JPG

DSCN1834.JPG

DSCN1837.JPG

23 odpowiedzi na “Marsylia & Cassis, praktyczne wskazówki”

  1. Naprawde mnie zainteresowalas :O Poki co we Francji bylam tylko w Paryzu, ktory mnie zachwycil pod kazdym wzgledem, i powoli wspominajac cudowne chwile mam ochote na powtorke urlopu we Francji. Zdjecia bajka 🙂 Mam ochote natychmiast sie tam znalezc

    Polubienie

Dodaj komentarz