Nie jedź, Erasmus wywróci twoje życie do góry nogami!

Jak zapewne już słyszeliście, w tym roku program międzynarodowej wymiany studentów Erasmus obchodzi swoje 30-lecie. Dzięki jego istnieniu, setki tysięcy młodych ludzi miało okazje posmakować kilkumiesięcznego pobytu w innym kraju. A ilu ludzi, tyle historii, wspomnień, wzruszeń i bagaży nowych doświadczeń. Zresztą, nieraz pewnie słuchaliście opowieści znajomych po powrocie z wymiany lub chociażby lajkowaliście ich zdjęcia na facebooku.

20150521_151539.jpg
Pau, France
Konfitura z gorzkich pomarańczy na start

Ale super, dostałaś się! Gratulacje! Tylko co dalej? Na początku trzeba liczyć się z ogromem biurokracji, której przeskoczyć się po prostu nie da. Biuro Programów Międzynarodowych, Uniwersytet Zagraniczny, uczelniany koordynator ds. Erasmusa…jak już uporacie się ze stertą maili i makulatury, można pakować walizki. Najpierw pojawia się ekscytacja, której następnie towarzyszy mnóstwo obaw, ale ciekawość świata i tak w końcu wygrywa. Before daje Wam porządny zastrzyk pozytywnej energii. Cieszycie się podróżą, bez problemu trafiacie do wybranego miasta i buuuu…nagle okazuje się, że tubylcy nie do końca rozumieją, o co Wam chodzi. Tubylcy, a tak właściwie Francuzi, bo o nich tu mowa. Mam nieodparte wrażenie, że u sąsiadów byłoby łatwiej…bardziej tolerancyjnie.

Do , miasta, w którym przyszło mi studiować, dotarłyśmy grubo po północy. Tak, miałam to szczęście, że wyjeżdżałam z koleżanką ze studiów. We dwójkę zawsze raźniej, chociaż w pełni rozumiem tych, którzy wolą wybrać się na Erasmusa samemu. Na dzień dobry okazało się, że nie mamy już żadnego autobusu, by dostać się do hotelu. Taksówek na dworcu brak. Przez dobre 10 minut próbowałyśmy dogadać się z panią dyspozytorką (numer znaleziony na dworcu), żeby po nas kogoś przysłała. Rozłączyłam się z poczuciem beznadziei. Pierwsza porażka dumnych studentek filologii zaliczona. I tylko jedna myśl cisnęła się na usta, czego nas na tych studiach uczą… Ostatecznie miałyśmy więcej szczęścia, niż rozumu. Para, po którą właśnie podjechała taksówka, nagle się rozmyśliła. Niewiele myśląc, wykorzystałyśmy okazję, pieszo pewnie byśmy szły do rana.

IMG_3463.JPG
Pau, tak wygląda wspinaczka z dworca do centrum. Dla opornych: zabytkowa kolejka lub autobus.

 

Pobyt na wymianie to jeden wielki spontan

Jeśli lubisz mieć wszystko zaplanowane od A do Z, źle znosisz zmiany, a bieliznę prasujesz i układasz w kostkę – nie jedź! Tylko się zamęczysz i rozczarujesz.

Po pierwsze, uczelnia goszcząca często organizuje „program adaptacyjny”, podczas którego czeka Cię wiele atrakcji. W moim przypadku były to wycieczki do okolicznych miejscowości, gra miejska, spływ na pontonach, zwiedzanie winnicy, czy też symboliczna lampka wina z merem miasta. Okazji do aktywnego spędzania czasu naprawdę nie brakuje, przez cały rok odbywają są różnego rodzaju eventy dla chętnych.

Po drugie, poznasz mnóstwo ludzi. Szalonych bardziej lub mniej. Może odnajdziesz bratnią duszę i wspólnie będziecie odkrywać okolice, albo tak jak ja, wpadniesz na pomysł autostopowej wyprawy do Barcelony (bo przecież to tak blisko). Niezależnie od tego, jak będzie wyglądał Twój Erasmus, jedno jest pewne- nie da się go zaplanować.

IMG_3636.JPG
Słoneczne Biarritz, o którym pisałam tu.
Pobyt na wymianie otwiera oczy na świat, poszerza horyzonty

Po powrocie nic już nigdy nie będzie takie samo. Ty nie będziesz już taki sam. Erasmus otwiera oczy, pozwala widzieć dalej, więcej. Wiele razy przyjdzie Ci zderzyć się z twardą rzeczywistością, wystawić na próbę swoje umiejętności językowe, czy też pogodzić się z faktem, że spędzisz co najmniej kilka miesięcy z dala od domu rodzinnego i bliskich Ci osób. W zamian za to, odkryjesz egzotyczną kuchnię, gotując wspólnie ze swoimi kolegami z akademika, wybierzesz się na poszukiwania najlepszej piekarni w mieście (jak już masz jeść tą bagietkę, niech to będzie ta najlepsza, nawet jeśli to na drugim końcu miasta), czy też zawrzesz prawdziwe przyjaźnie w pralni, bo to tam czeka Cię prawdziwa lekcja cierpliwości (kiedy okazuje się, że dostępne są zaledwie 3 pralki na kilka akademików).

Nowy rozdział

Jeśli 2 lata temu ktoś powiedziałby mi, że będę teraz mieszkać we Francji, pewnie wybuchnęłabym śmiechem. Nie miałam tego w planach, los wybrał za mnie. Wciąż nie wiem, czy to „moja bezpieczna przystań”. Staram się więc nie planować i cieszyć tym, co otrzymuje od losu każdego dnia. Wiem, że gdyby nie wyjazd na wymianę, nie nabrałabym pewności siebie w mówieniu po francusku. Nie poznałabym tylu fantastycznych ludzi. Nie odwiedziłabym tylu pięknych miejsc. Wreszcie, nie zapisałabym w pamięci tylu ukochanych wspomnień.

Jeśli lubisz swoje życie takie, jakim jest- nie jedź. Po powrocie nic już nie będzie takie samo.

28 odpowiedzi na “Nie jedź, Erasmus wywróci twoje życie do góry nogami!”

  1. Przyznam szczerze, że zawsze właśnie ta niezliczona ilość papierkowych spraw mnie przerażała i skutecznie zniechęciła do erasmusowych wyjazdów… Chociaż szczerze wierzę że odnalazłabym się w tym klimacie ❤ Na pewno pozostaje mały niedosyt, żal że się nie spróbowało.. ale może miało tak być? Tak jak piszesz, erasmus zmienia, pokazuje inny świat. A nóż moje losy potoczyłyby się wtedy inaczej i nie mieszkałabym teraz w Paryżu? Szkoda by było 😉
    Czekam na kolejne wspominki z "innego życia" 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kto wie…Życie jest nieprzewidywalne 😉 Z jednej strony kształtują nas nasze wybory, z drugiej- sukcesy, porażki, czynniki zewnętrzne…to wszystko wplywa na to, gdzie się obecnie znajdujemy. Czasem łapię się na szukaniu klucza i naiwnym zadawaniu pytań, dlaczego tak potoczyło się moje życie i zaraz potem myślę, że właśnie tak miało być 😉 Marzanko, nie żałuj, nie ma co oglądać się za siebie 😊

      Polubione przez 1 osoba

  2. Większość byłych lub obecnych erasmusów zapewne ma takie same przemyślenia 🙂 Ale, jak to zawsze w życiu bywa, musi się zdarzyć ten niechlubny wyjątek potwierdzający regułę i akurat jestem nim ja xD Na moim erasmusie nie poznałam wielu osób. Moje życie się nie zmieniło, mogę nawet powiedzieć, że po powrocie nic nie przewróciło się do góry nogami. W trakcie całego erasmusa zaliczyłam tylko dwie imprezy ;D Nie licząc zyskania jednego, ale naprawdę cudownego przyjaciela, z którym spędzałam całe dnie (na zmianę z obecnym mężem :p), i umiarkowanej frustracji na uniwersytecie, to mój erasmus nie różnił się niczym od wcześniejszych przyjazdów do Turcji 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak jak napisałam, ilu ludzi, tyle historii. Uff, uśmiechnęłam się do ekranu po przeczytaniu Twojego komentarza. Cieszę się, że jednak pojawiły się jakieś pozytywy i udało Ci się trafić na bratnie dusze 😉

      Polubienie

      1. Tak, tak, były same pozytywy, bo ja i tak jechałam z założenia do swojego obecnego męża, a Erasmus, to był tak tylko przy okazji 😉 Uważam jednak, że każdy powinien choć raz czegoś takiego spróbować, ot tak dla doświadczenia 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  3. Byłam na Erasmusie w Gent w Belgii i choć tylko jeden semestr (w dodatku zimowy), to wspominam ten czas z rozrzewnieniem 🙂 Z wieloma osobami nadal utrzymuję kontakt (choć minęło już 10 lat!). Świetnie się tam bawiłam, ale też mocno zakuwałam, bo trafiły mi się bardzo ciekawe przedmioty i zależało mi na ich zaliczeniu. Była to fantastyczna przygoda, poznałam mnóstwo ludzi z całej Europy, ale też z innych zakątków świata, pozwiedzałam, nauczyłam się trochę flamandzkiego, i nawet się zakochałam w takim jednym, tylko związek potem nie przetrwał odległości 😉 Z pewnością nie był to stracony czas, tylko bardzo fajne doświadczenie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Miło czasem powspominać, szczególnie jak ma się takie pozytywne doświadczenia jak Twoje 😉 Mi chyba już na zawsze pozostanie sentyment do miejscowości, w której byłam na Erasmusie, całego regionu i tego okresu w moim życiu. Podziwiam za flamandzki, jak dla mnie ten język jest naprawdę z innej bajki 😀 Pozdrawiam ciepło!

      Polubione przez 1 osoba

      1. Oj tak, sentyment do Gent i Flandrii w ogóle pozostał! A z języka już właściwie nic nie pamiętam, choć wcale nie jest trudny, zwłaszcza jeśli się kiedyś uczyło niemieckiego 🙂 Wchodził mi do głowy dość szybko, nawet potem kontynuowałam na lektoracie, ale w sumie do niczego mi się nie przydawał i sobie odpuściłam 😉

        Polubienie

  4. Ja miałam podobną historię. Także wyjechałam na Erasmus i zostałam, ale zrobiłam to w pełni świadomie, chciałam koniecznie znaleźć się w Wiedniu. Podsumowałam notkę naprawdę idealnie. Myślę, że taki wyjazd potrafi zawrócić życie na całkowicie inny tor. Francja jest piękna, chętnie dowiem się jak Ci się tam wiedzie, Polce na emigracji. zapraszam do siebie : http://www.zostajetu.blog.pl

    Polubione przez 1 osoba

  5. Byłam na Erasmusie na Sycylii i mam podobne przemyślenia co do wyjazdu. Gdybym miała jeszcze raz podejmować decyzję, to postąpiłabym tak samo – pojechałabym!
    U mnie na blogu napisałam moje przemyślenia o tym, czego nauczył mnie Erasmus. Jeśli jesteś ciekawa, to zapraszam 🙂
    Pozdrawiam ciepło!

    Polubienie

  6. Zgadzam się z Tobą i każdym zdaniem. Erasmus nie jest dla wszystkich, ale jak już człowiek pojechał, to przepada i to raczej z miłości. Mam za sobą 2 wyjazdy i zostało mi jeszcze trochę studenckiej „mobilności”. To zmienia człowieka od środka, daje inne spojrzenie na świat i ludzi dookoła 🙂 Nie da się tego niczym zastąpić. Dla wszystkich mała rada: na taki wyjazd wybierajcie się jak najwcześniej w swojej studenckiej karierze. To wciąga! Pozdrawiam, A.

    Polubienie

  7. Studiuję i zastanawiam się nad Erasmusem. Sprawa świetna tylko nie tak łatwo zostawić wszystko/wszystkich na pół roku. Plus bałabym się jechać sama, a znajomi niechętni. Mam jeszcze z dwa tygodnie czasu a jak nie to może na magisterce. Póki co naprawdę zazdroszczę przygody, zwłaszcza że też chciałabym jechać do Francji. 🙂

    ——————————
    https://oazja.wordpress.com/

    Polubienie

  8. Dokładnie tak jak piszesz – już nic nie będzie takie same! Też byłam na Erasmusie w Bułgarii – zjechałam praktycznie całe bałkany – od tamtej pory ciągnie mnie wszędzie tam gdzie mnie nie ma 😀
    A wg mnie wszystkie osoby, którym wydaje się, że Erasmus to nie dla nich, mimo wszystko powinni spróbować, to lekcja życia dla każdego. Erasmus powinien być obowiązkowy 😀

    Polubienie

  9. Generalnie czasami żałuję, że w trakcie studiów nie zdecydowałam się na program Erasmus. Część ludzi wracała z niego szalenie zadowolona, część niekoniecznie, ale wiadomo, różnie można trafić. Niemniej pod kątem krajoznawczym i kulturowym ten program wymiany jest fenomenalny i bez wątpienia daje możliwość poszerzenia horyzontów.

    Polubienie

  10. Erasmus musi być super! Ja w lutym wybieram się do Portugalii na erasmusa. Bardzo ciesze się z tego wyjazdu, lecz cała papierkowa robota jeszcze przede mną.. Aż strach myśleć

    Polubienie

Dodaj komentarz