Zawsze uważałam, że czego, jak czego, ale cierpliwości to mi nie brakuje. Jeden dzień wystarczył, żebym przekonała się, że chyba nie do końca tak jest.
Journées Européennes du Patrimoine, czyli Europejskie Dni Dziedzictwa Kulturowego, to inicjatywa zapoczątkowana w 1985 roku przez Radę Europy. Ma na celu promowanie zabytków, historii i kultury. We wrześniu każdego roku, kraje uczestniczące w projekcie udostępniają zwiedzanie zabytkowych miejsc zupełnie za darmo. We Francji jest to zawsze 3 weekend września.
Przejrzałam listę dostępnych miejsc w Paryżu od góry do dołu, wybrałam kilka i nie mogłam się doczekać weekendu. O ja naiwna! W praktyce okazało się, że zrealizowanie mojego misternie ułożonego planu nie ma racji bytu. Większość znanych miejsc była tak oblegana, że na czekanie w kolejce trzeba było poświęcić co najmniej kilka godzin. Tak więc pierwszy dzień zwiedzania wypadł zupełnie z mojego kalendarza, pozostała nadzieja na drugi.
Niedzielny poranek. Uzbrojona w cierpliwość, pełna optymizmu wyruszyłam podbijać Pałac Elizejski. Poranne mgły, puste ulice, jesień na Polach Elizejskich. Było pięknie, do czasu, kiedy dotarłam do miejsca, gdzie kończyła się kolejka oczekujących.
Po 15 minutach moja cierpliwość się skończyła i zaczęłam szukać planu B. Szybka decyzja o odwrocie, spacer do najbliższej stacji metra, linia nr 13, kierunek Gare Saint- Lazare. Jednym z punktów na mojej listy must see był luksusowy Hotel Hilton Paris Opéra, zaledwie 2 kroki od dworca Saint- Lazare. Gdy tylko wyszłam z metra, zobaczyłam to:
Tym razem nie mogłam zdezerterować, więc pokornie zajęłam miejsce w kolejce. Wiecie, co najbardziej mnie zaskoczyło? Kolejni przybysze, którzy zmuszeni byli powędrować na koniec sznura oczekujących, wcale nie rzucali mięsem. Mało tego, oni się uśmiechali! Ok, minął mnie młody chłopak, który rzucił pod nosem: „C’est pas possible!”, wyrażając swoje niezadowolenie, jednak zdecydowana większość Francuzów podchodziła z humorem do całej sytuacji. Skoro oni potrafią, to ja też! I tak 2h upłynęły mi w oczekiwaniu na wejście do paryskiego przybytku luksusu.
Hotel Hilton Paris Opéra powstał w 1889 roku. Pierwotnie przeznaczony był dla gości przybywających do Paryża na światową Wystawę Powszechną w 1889 roku. Dziś stanowi uosobienie francuskiego luksusu. W hotelu jest aż 268 pokoi, zabytkowy salon, bar, restauracja, a także sala balowa.
Moje wrażenia? Salon, który widzimy tuż po wejściu do hotelu naprawdę robi wrażenie. Efektowne zdobienia, wysoki sufit, kryształowe żyrandole, przepych i luksus. Pokoje są już zdecydowanie skromniejsze. Klasyczny wystrój i dekoracje ścienne przywołujące paryskie motywy. Szczerze, poza mini barkiem z maszyną do robienia espresso na wyłączność, nic specjalnego. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale i tak uważam, że dla salonu warto było odstać te 2 godziny w kolejce. Poza tym, mogę podzielić się z Wami ciekawostką. W podziemiach znajduje się tunel łączący hotel z dworcem Saint- Lazare. W założeniu, miało być to udogodnienie dla pasażera, który dopiero co wyskoczył z pociągu, a już jest w łóżku i przy okazji nie musi płacić bagażowemu za transport walizek. Podczas II Wojny Światowej tunel wykorzystywany był na potrzeby wojskowe. Z resztą, cały hotel przejęty był w tym okresie przez wojsko, dopiero po zakończeniu wojny wrócił do przyjmowania cywili.
Być może za rok będę mieć więcej szczęścia…lub cierpliwości 😛 Kto wie.
À la prochain! 🙂
Dzikie, dzikie tłumy ludzi to jest główny minut wydarzeń takich jak to, które opisałaś czy Noc Muzeum. Ale pocieszam się tym, że przynajmniej chęć kontaktu z naturą w przyrodzie wciąż występuje. 😀
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Uwielbiam architekturę, kolory i kształty, ale natura zawsze będzie moim numerem jeden.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też miałam w planach hotel Hilton, ale odczekałam swoje do Pałacu Elizejskiego i to mi wystarczyło.
PolubieniePolubienie
Podziwiam za wytrwałość 🙂
PolubieniePolubienie
Piękna ta jesień w Paryżu. Każda pora roku ma swój urok. Pozdrawiam z Nowej Zelandii – po drugiej stronie globu wiosna 🙂
PolubieniePolubienie
Mimo całej mojej sympatii do wiosny, cieszy mnie ta paryska jesień. W końcu można wyciągnąć z szafy ciepłe swetry i bez wyrzutów usiąść w fotelu z kubkiem gorącej czekolady ❤ Wiosna w Nowej Zelandii musi być piękna. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Czy tak jest przez cały rok czy może są jakies dni kiedy nie ma kolejki ?? Ja chyba nie mam w sobie tyle cierpliwości. Nie bardzo lubię takie skupiska ludzkie. Uwielbiam zwiedzać i podziwiać nowe miejsca bardziej kameralnie.
PolubieniePolubienie
Co do Hotelu Hilton, normalnie nie jest on dostępny dla zwiedzających, ale zawsze można wpaść na kawę lub do hotelowej restauracji. Jeśli chodzi o inne paryskie atrakcje, wiele miejsc oferuje darmowy wstęp w pierwszą niedzielę miesiąca (z tym, że trzeba liczyć się z tłumem). Najlepiej więc wybrać się poza sezonem. Wtedy można liczyć na udane zwiedzanie, bez kolejek 😉
PolubieniePolubienie
Warto być cierpliwym. Przypomniałaś mi właśnie, że może powinnam opisać jak przez kilka godzin czekałam, żeby przejść się kilkukilometrową pływającą kładką Christo. I też było warto:)
Paryż jesienią – przepiękny:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czekam na wpis w takim razie! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie odniosłaś wrażenia, że w tym hotelu wszystko jest tak .. [teraz trwa poszukiwanie słowa] .. naćkane? Upakowane, aż gęsto od mebli, detali, a jak już kawałek korytarza to schodek. Czuję się tam upiornie ciasno – wszystko ładne, ale ciasno. No i akustyka pokoi okropna 🙂
PolubieniePolubienie
Hmmm, ja szłam tam z założeniem, że będzie „wystawnie i na bogato”. Liczyłam na odrobinę więcej innowacji (w końcu całkiem niedawno zrobiono gruntowny remont), ale pozostano przy tradycyjnym wystroju. Jak tak dłużej się przyglądam, to myślę, że wywaliłabym te małe stoliczki z krzesełkami (te, przy których stoją duże fotele w zupełności by wystarczyły). Poza tym nie mam zastrzeżeń. No i jestem fanką kominka. Chętnie posiedziałabym sobie przy nim z książką i kubkiem kawy 🙂
PolubieniePolubienie
[uwaga! nie zamierzona reklama 🙂 ] W nastroju kominkowo-książkowym zdecydowanie przyjemniej jest w Prince De Conde. Nikt się nie skrzywi ani na książkę, ani na kubek aromatycznej kawy w dłoni i nogi podkulone na fotel. Polecam dla tonacji romantycznej :). Opera ma denerwującą ochronę. Może dlatego nie darzę ich żadnym sentymentem a miejsca nie lubię :).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak pięknie opisałaś to miejsce, że muszę się tam wybrać ❤ Dużo mi do szczęścia nie potrzeba 😀 Wpisuję na listę "Miejsca do odwiedzenia, kiedy pada już trzeci dzień z rzędu" 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gratuluję wytrwałości! Dobrze, że chociaż jedno miejsce udało się zwiedzić 😉 Ja przez pracę nigdzie nie mogłam się udać ;( Może za rok …
Pozdrawiam 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Co się odwlecze, to nie uciecze. Za rok się uda!
PolubieniePolubienie
Ciekawe czy można pójść po prostu na kawkę i ciasteczko do tego hotelu? Czy tez trzeba czekać 2 godziny? Ale nadrobiłaś mi smaka, bo zdjęcia zrobiłaś przepiękne. Dzięki że wystałaś to dla nas
PolubieniePolubienie
Jak najbardziej 🙂 Normalnie nie ma tłumów i spokojnie można sobie przysiąść na kawkę w hotelowym barze. Pozdrawiam ciepło!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wielki podziw za cierpliwość i w ogóle chęć stania w kolejce. Po zdjęciach widzę jednak, że było warto bo wnętrza hotelu prezentują się niesamowicie 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję. W przyszłym roku się bardziej postaram (termos, karimata, koc) i może uda mi się zobaczyć pałac prezydencki 😛
PolubieniePolubienie
Świetny plan 😉 I jeszcze raz szacun za cierpliwość!
PolubieniePolubienie
Piękna ta jesień w paryskim wydaniu. 🙂 I jak tu nie kochać i jesieni i Paryża. 🙂
PolubieniePolubienie
Patrząc na zdjęcia, zdecydowanie warto było czekać! 🙂 A cierpliwości to, nam, Polakom niestety brakuje, tak samo jak tzw. kultury kolejkowej. Będąc w Irlandii, brałam udział w Nocy Muzeów – też były kolejki, też cierpliwie oczekiwałam na wejście, też było spokojnie w kolejkach, ba!, można było nawet swoje miejsce na chwile opuścić, a sąsiad pilnował bez grymaszenia, stąd np. do Biblioteki Narodowej stało kilka osób, a inni rozsiadli się na dziedzińcu, bo ileż można stać? 😉 Zdecydowanie jednak warto było czekać na te wszystkie atrakcje.
PolubieniePolubienie
Swietne zdjecia! Uwielbiam je! Obserwuje, ciekawy i uroczy blog i na pewno chce odwiedzic jeszcze nieraz 🙂 Pozdrawiam ze Szwecji! 🙂
PolubieniePolubienie