Kubańskie mojito, japońskie yakisoba, włoskie lody, francuskie wino i świeże ostrygi na Targu Kapucynów. Wszystko to w otoczeniu muzyki z całego świata, która wypełnia miasto podczas corocznego Święta Muzyki. Gdzie takie cuda-wianki? W Bordeaux, francuskim mieście położonym w Akwitanii. Jest mi ono szczególnie bliskie. W ubiegłym roku, spędzałam w nim co drugi weekend, przez ok. 6 miesięcy. Był więc czas na zwiedzanie i odkrywanie urokliwych zakątków.
Nie będę Was zanudzać historią miasta i opisami zabytków. Zamiast tego powiem Wam, za co lubię Bordeaux i les bordelais, czyli mieszkańców tego miasta.
- Wszechobecne rowery. Ok, to nie Amsterdam, ale w Bordeaux, wielu mieszkańców porusza się po mieście na rowerach. To miejscowość średniej wielkości (ok. 230 tys. mieszkańców), gdzie jazda na rowerze nie odstrasza tak, jak w Paryżu. Osobiście nie wiem, czy nadejdzie taki dzień, kiedy bez obaw wsiądę na dwa kółka w centrum Paryża. Patrząc na to, jak prowadzą tutejsi kierowcy, szybko to nie nastąpi…
- Zwierciadło wody na Place de la Bourse. Zainspirowane Placem św. Marka stało się ulubionym miejscem rekreacji mieszkańców. Ku uciesze dzieci, które ochoczo dają susa do wody.
- Wino i winnice. Bordeaux znane jest z produkcji wina. Trunki przygotowywane tu wg tradycyjnych receptur uchodzą za najlepsze na świecie. Ceny zaczynają się już od 2 euro. Butelkę przyzwoitego wina, które prawdopodobnie zdobędzie uznanie wśród znajomych, można natomiast dostać w okolicach 8-10 euro. Poza tym, spacer po winnicy to doskonały sposób na spędzenie słonecznego popołudnia inaczej niż zwykle.
- Klimatyczne miejsca i kulinarne odkrycia. Ostrzegam, będzie mało francusko. Knajpka, która absolutnie podbiła moje serce serwuje bowiem przysmaki…japońskie! Przystępne ceny i potrawy, które kucharze przygotowują na naszych oczach zachęcają. Jeżeli będziecie w Bordeaux, koniecznie zajrzyjcie. Ja często wpadałam do Fufu ( c’est mignon, n’est-ce pas?😛 ) w drodze do znajomych. Japońskie kubełki doskonale sprawdzały się na domówkach. W samym lokalu nie ma zbyt wielu miejsc siedzących, dlatego często trzeba liczyć się z dość długą kolejką oczekujących, na zamówienie na wynos. Fufu znajdziecie przy 37 rue St. Remi.
Źródło: Internet
Na romantyczny wieczór i próbowanie kuchni francuskiej z kolei polecam Restaurant Mélodie (6 Rue des Faussets). Będzie drożej (ok.20 euro- przystawka, danie główne, deser), ale za to w jakim otoczeniu! Mi atmosfera tego miejsca bardzo przypadła do gustu. Ciepło, przytulnie, pięknie nakryte stoliki. Do tego butelka wina i voilà, przepis na udany wieczór stworzył się sam.
Źródło: Internet
Lody od Amorino. To tradycyjna, włoska lodziarnia, na której butiki można trafić w Europie, Afryce, Ameryce Północnej, a nawet w Azji. Ja odkryłam ją po raz pierwszy właśnie w Bordeaux (34, place de la Victoire). W czym tkwi sekret? Lody od Amorino wyglądają jak kwiatowe dzieła sztuki. Sami decydujemy o smaku poszczególnych płatków, a jest w czym wybierać. Dulce de leche, czekolada z Ekwadoru, cytryna z bazylią, orzech kokosowy ze Sri Lanki…i wiele, wiele innych.
Kubański bar Calle Ocho (24 rue Piliers de Tutelle). Pyszne mojito i orzeszki ziemne za darmo! Do tego trzy-poziomowy bar, muzyka latino i cudownie tańczący ludzie ( ja niestety należę raczej do tych, którym bliżej do kopniętego kwadratu niż tancerza, więc lubię sobie popatrzeć, jak robią to inni). Żadne słowa nie oddadzą atmosfery i karaibskich klimatów, które znajdziecie w Calle Ocho, dlatego polecam Wam się tam wybrać. Najlepiej na początku tygodnia. W okolicach weekendu bar pęka w szwach.
Cannelés bordelais, czyli tradycyjne ciasteczka z dodatkiem rumu i wanilii będące lokalnym przysmakiem. Koniecznie w kształcie cylindrycznych babeczek. Warto wybrać się na poszukiwania cannelés idealnych (nie wszędzie smakują równie dobrze). Od siebie polecam pâtisserie tuż obok przystanku tramwajowego Grand Théâtre.
- Święto Muzyki. Tak jak na całym świecie, również w Bordeaux jest okazja do świętowania corocznego Święta Muzyki, które przypada na 21 czerwca, pierwszy dzień lata. Obchody trwają zazwyczaj kilka dni. W tym czasie, całe miasto wypełnia muzyka. Na ulicach pojawiają się grajkowie, instrumenty, bas, ludzie tańczą na chodnikach. Do wyboru, do koloru! Całość robi wrażenie, a barwna mieszanka kulturowa dodaje pikanterii.
Źródło: Internet
Jeszcze kilka migawek z Bordeaux.
Mówi się, że między Bordeaux i Tuluzą toczy się odwieczna rywalizacja. Jeśli lubisz Bordeaux, to nie możesz lubić Tuluzy i na odwrót. Jeżel dobrze się czujesz w Tuluzie, to z pewnością nie dogadasz się z les bordelais. Trochę mi to przypomina miejskie rozgrywki pomiędzy Bydgoszczą, a Toruniem. Lubię Tuluzę, może Wam ją pokażę w osobnym wpisie, ale jestem całym sercem za Bordeaux. Bo jak tu nie kochać takiego winnego miasta? 😛 Mam nadzieję, że Wam również się spodobało.
À la prochaine!
J.
Pięknie. Czuję, ze mogłabym uwielbiać Bordeaux 🙂 Za kulinarne doznania, gdyż sery to to, co lubię bardzo, za winnice, gdyż wino to życie i za muzykę, która mi w duszy gra, a tam widać jej nie brakuje, kubańskie klimaty, bo choć jeszcze na niej nie byłam to jest dla mnie wyjątkowa i piękną krainę dookoła. Mam nadzieję, że wkrótce tam dotrzemy 🙂 Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci kolejnych pięknych odkryć, którymi podzielisz się z nami 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję bardzo! Chciałabym więcej podróżować, kto wie, może już niedługo 😉 Póki co uważnie śledzę i szukam inspiracji w Twoich egzotycznych przygodach. Pozdrawiam ciepło! 🙂
PolubieniePolubienie
Super, będę w Bordeaux przez 2 tygodnie już za miesiąc! Na pewno skorzystam z Twoich wskazówek 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się, że trafiłam z tematem 😀 Przy dobrych wiatrach może uda Ci się załapać na „Fête le Fleuve”, czyli Święto rzeki Garonny, które odbywa się w maju. Mnóstwo darmowych koncertów na bulwarze, kolorowe kramiki i jachty. Udanego pobytu! 😉
PolubieniePolubienie
Niestety, nie zdążę się załapać, bo będę tylko przez pierwsze 2 tygodnie, do 13 maja, a festiwal jest od 22! Ale to nic, będę miała pretekst, żeby tam kiedyś wrócić i zobaczyć to na własne oczy 🙂
PolubieniePolubienie
Piękne miasto. Mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć niedługo coś więcej we Francji niż tylko pochmurna Normandię 😉
PolubieniePolubienie
Koniecznie! Co prawda nie widziałam jeszcze Normandii, ale zapewniam Cię,że południe Francji potrafi skraść serce 😀
PolubieniePolubienie
Mieszkam w Bordeaux od 10 lat… Lubię to miasto za wiele… Rożnych aspektów. Niestety jest tez sporo negatywów w Bordeaux jak bardzo wysokie bezrobocie i przekraczające wszelkie normy skażenie środowiska szczegolnie w winnicach…
PolubieniePolubienie
Nie miałam okazji być w tym mieście na tyle długo, by poznać jego negatywne strony, ale myślę,że ciężko przebić zanieczyszczenie powietrza w Paryżu. Mam wrażenie,że południe Francji jest zdecydowanie bardziej przyjazne środowisku niż Île-de-France.
PolubieniePolubienie
Bardzo chciałabym zobaczyć to miasto. Mam nadzieję, że w końcu mi się to uda. A jeśli tak, to na pewno skorzystam z tego wpisu. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Spędziłam tam ostatnie dwa tygodnie, cudowne miasto, mogłabym tam żyć!
Niedługo napiszę post o tym co mnie najbardziej tam urzekło, i już widzę, że moje typy będą nieco inne od Twoich! 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
czekam z niecierpliwością na Twój wpis! 😉
PolubieniePolubienie